czwartek, 27 lutego 2014

czwartkowo, słodko i tłusto

Mogę powiedzieć, że jest tłusto u mnie... od treningów:)!
Wczoraj był dzień podwójnego treningu - rano 7 km biegu w dosyć szybkim tempie w 40min, po południu basen, miałam przepłynąć 2km, niestety nie zdążyłam i udało się pokonać tylko 1850m. I tak jestem usatysfakcjonowana, chociaż dzisiaj na porannym treningu na siłowni czułam lekkie zmęczenie. Z niepokojem spoglądam na plan treningowy na przyszły tydzień - jest jeszcze bardziej intensywny, ale wiem, że mój trener wie co robi i ufam mu na 100%. Przegląd moich treningów możecie podejrzeć tu:)

Poza tym u mnie dzieje się - jest kolorowo, dynamicznie. Czuję się naprawdę szczęśliwa, czuję, że w koncu zaczynam akceptować siebie - po tylu latach. Podobno kobieta kwitnie przy odpowiednim mężczyźnie, ja dodam do tego jeszcze sport i zdrowe, racjonalne życie :) jest przepis na sukces:)

A tu mały, tłusty foto-przegląd - pogoda w lutym, która nas rozpieszcza, moje ślubne buty i bardzo dobre śniadanka:)


A jak u Was, jest tłusto i czwartkowo:)?
p.s. Nie jedzcie za dużo pączków, szkoda zdrowia:*

wtorek, 18 lutego 2014

Triathlonowo i wtorkowo. Wiosna Panie Sierżancie!

Wczoraj zaczęłam oficjalnie treningi do triathlonu. Ta decyzja - podjęcie wyzwania i zmierzenie się z własnymi słabościami... to dla mnie wielka sprawa. Mam wspaniałe wsparcie ze strony Narzeczonego plus jego doświadczenia z własnych startów i jakoś tak czuję się dzięki temu bezpieczniej :)
Tymczasem załatwiam bardzo regularnie wszystkie formalności i sprawy organizacyjne związane z weselem (to dopiero wyzwanie! obejrzeliśmy sobie krytycznym okiem wesele naszego Przyjaciela F. i dzięki temu mamy jeszcze kilka spraw, którymi musimy się zająć:)).
Korzystam z nadprogramowej, niespodziewanej wiosny. I mam nowy rower. Wyjątkowy, składany. Jedyny taki na świecie:)



A co w fotograficznym skrócie? Przed treningiem węglowodany i tłuszcze, po treningu węglowodany i białko. Trochę zmian mój trener narzucił w moim jadłospisie (było za mało węglowodanów sic(!)). Poza tym poranna kawa - bez tego ani rusz... i takie moje osobiste przyjemności, czyli widok z mojego okna w pracy - do kawy pasuje perfekcyjnie:)

udanego dnia!

piątek, 14 lutego 2014

Sprawdzając siebie, pokonując bariery, przekraczając nieprzekraczalne

Wszystko jest w głowie. Sukces i porażka. Zdobycie szczytu i poddanie się już na starcie.


Słowo się rzekło. Od października szykuję się do Półmaratonu Ślężańskiego. W zeszłym roku dałam się pokonać własnym słabościom. Poza tym brakowało mi wsparcia, kogoś kto by we mnie uwierzył. Dzisiaj mam obok siebie kogoś kto jest wyjątkowy, wierzy we mnie bardziej nawet niż ja sama.
22 marca startuję w moim pierwszym półmaratonie.
6 lipca startuję w moim pierwszym triathlonie. Będzie to w Szczecinie i od dzisiaj oficjalnie zaczęłam do niego przygotowania. Ponieważ mam skłonność do perfekcjonizmu i jestem często zbyt wymagająca wobec siebie postanowiłam skorzystać z pomocy profesjonalisty. Moim trenerem jest Darek z Max Progress, z którym wcześniej miałam okazję trenować na siłowni. Teraz już oficjalnie będzie moim trenerem do lipca i muszę przyznać, że jest profesjonalistą w 110%. Cieszę się, że trafiłam na tak doświadczonego trenera, mam nadzieję, że uchroni mnie przed kontuzją i przetrenowaniem (co zapewniłam sobie trenując się sama w zeszłym roku:/).
Teraz czeka mnie dużo pracy, ale zapewniam, że będziecie na bieżąco z moimi postępami :)

A co z ciekawostek po badaniu mojej sylwetki (bo taką analizę też musiałam przejść)... mam 22% tłuszczu (co jest normą, ale muszę uważać, żeby nie zejść poniżej 21%, bo to dolna granica dla kobiet... niewiele mi zostało :/), bardzo dobrą wydolność (treningi biegowe i interwały na zewnątrz jednak przynoszą dobre efekty:)), bardzo lekkie kości - tylko 2kg (!) i wiek metaboliczny... 14 lat:) ależ mnie to rozbawiło :) chodzę z podniesioną głową, normalnie ponad połowa mniej niż mam w rzeczywistości :) zapowiada się dobry weekend. Oprócz tradycyjnych treningów wybieram się na wesele mojego najlepszego przyjaciela F. i będziemy się bawić z moimi ukochanymi Przyjaciółmi :)

życzę Wam wspaniałego walentynkowego popołudnia i wieczoru oraz udanego weekendu :)

p.s. ponieważ było o to kilka pytań - zaproszenia ślubne były projektowane na nasze specjalne zamówienie, zapraszam na stronę fejsbukową świetnej pracowni twórczej Cześć Czołem - Agnieszka i Maciej są fotografami na naszym ślubie i zajmują się też projektowaniem wizytówek, zaproszeń, ogólną oprawą graficzną uroczystości weselnych, bardzo dobrze nam się z nim wspópracuje i już po pierwszym spotkaniu organizacyjnym poczuliśmy, że naprawdę kochają to co robią i będzie to naprawdę twórcze przedsięwzięcie :)

wtorek, 11 lutego 2014

Gdzie szukać inspiracji i mała zajawka :)

Mam w sobie całkiem sporo zaangażowania i motywacji, ale czasami poszukuję różnych inspiracji.

Ostatnio przeczytałam niesamowitą książkę o mojej ulubionej dyscyplinie sportowej jaką jest triathlon i o kobiecie-inspiracji - Chrissie Wellington.
Była to autobiografia Chrissie i muszę przyznać, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie (szczególnie, że sama przymierzam się do triathlonu w tym roku, ale o tym wkrótce...:)).

Teraz czytam coś jeszcze bardziej hardcorowego - książkę o pierwszych 5 kobietach, które zdobyły K2. Muszę przyznać, że góry, wspinaczka, zmierzenie z własnymi słabościami - to robi wrażenie. Szczególnie, że każda z tych kobiet zginęła w górach, były całkowicie oddane swojej pasji... podziwiam takich ludzi.



Ze spraw bieżących - przygotowania trwają i jest coraz fajniej - dzisiaj mała foto zajawka zaproszeń ślubnych:)










poniedziałek, 10 lutego 2014

Poniedziałkowo, czyli krótki przewodnik jak wypocząć w weekend i Dialogi Narzeczeńskie

Weekend był aktywny, ale relaksujący i udany:)

Aby taki był potrzebne są - dobre widoki, doskonały nastrój, zdrowe kanapki (najlepiej przygotowane przez Mamę:)) oraz uzupełnienie elektrolitów w postaci wspaniałego złocistego napoju :)


A jak już tak sobie wędrowaliśmy to mieliśmy czas na różne rozmowy...

Narzeczony: i co z tym szlakiem? gdzie jesteśmy?
ja: ja doskonale wiem gdzie jesteśmy. Znaczy nie poszliśmy tak jak planowałam, ale doskonale wiem gdzie jesteśmy, w końcu jestem nawigatorem.
Narzeczony: to gdzie jesteśmy?
ja: na Czole Grzbietu Kowarskiego.
Narzeczony: na Czole? to nie jest to miejsce, o którym twój Ojciec mówił, żebyśmy tam nie szli?
ja (z uśmiechem i satysfakcją:)): tak, to jest DOKŁADNIE to miejsce.

piątek, 7 lutego 2014

Życie płynie, a my w nim

Ale u mnie tempo!
Mam wszystko poplanowane tygodniami - do godziny zero, czyli do 26 kwietnia:)
Zawsze szczyciłam się świetnymi zdolnościami organizacyjnymi i planowaniem, ale teraz jest już wszystko dopieszczone maksymalnie i bardzo jestem z siebie dumna :)
Tydzień po tygodniu mamy zaplanowane zadania, tak aby w kwietniu, kiedy stres będzie większy już nie martwić się drobiazgami, wszystko co możemy, robimy wcześniej :)

A co z treningami? Oczywiście, że są, mimo dużej ilości pracy i dodatkowych zajęć związanych z organizacją ślubu, dzięki dobremu planowaniu mam czas na wszystko:) na dowód zapraszam na mój profil na endomondo :)

Poza tym doszkalam się z pływania (poprawiam technikę i takie tam:)) i czekam, aż znowu będę mogła wsiąść na rower. Czuję już wiosnę w powietrzu.

Tymczasem w pewnej kuchni...



A na weekend ruszamy w góry! Miały być narty, ale śnieg gdzieś się zmył, więc witajcie Karkonosze, będzie wycieczka górska:)

Życzę Wam odpoczynku i energii:)! a na umilenie czasu zajrzyjcie tu
- to taki walentynkowy temat w moim klimacie, więc postanowiłam się z Wami podzielić inspiracją :)